Myślała, że uratowała jeża. Prawda ją zszokowała
Weterynarz kliniki dla dzikich zwierząt w Knutsford w Wielkiej Brytanii, Janet Kotze przekazała portalowi „Independent” zaskakującą historię. Chodziło o interwencję, jaką podjęła w ubiegłym tygodniu. W czwartek (21 marca) do jej placówki przyszła kobieta, którą zaniepokoił stan „uroczego jeżyka”. Zwierzę dzień wcześniej miało znajdować się na poboczu lokalnej drogi. Zmartwiło ją to, że jeż nie wziął ani jednego kęsa kociej karmy, którą mu podała, a przez noc nie poruszyło się nawet o krok.
Weterynarz szybko mogła zakończyć badanie „zwierzęcia”, bo wystarczyło krótkie spojrzenie na małego „pacjenta” i już wszystko było jasne. Jeż okazał się… pomponem od czapki.
- Kiedy dobre intencje spotykają się z fałszywą tożsamością – opisali z humorem przedstawiciele ośrodka.
Fałszywy jeż otrzymał mnóstwo miłości
Jednak w opublikowanym poście w mediach społecznościowych lekarze podkreślają, że kobieta zachowała się odpowiedzialnie. „Jeż” otrzymał mnóstwo miłości, a weterynarze dodali: „pamiętajcie, dobroć nie zna granic... nawet jeśli chodzi tylko o futrzanego przyjaciela!”.
Przy okazji specjaliści wyjaśnili, jak się zachować w przypadku, gdy spotka się na swojej drodze prawdziwego jeża.
- Jeśli napotkacie jeża za dnia, to znak, że coś jest nie tak. Włóżcie go wtedy do pudełka z jakimś źródłem ciepła i poszukajcie pomocy u pobliskiego weterynarza – wytłumaczyli.
Polecany artykuł: