Podczas powstania, dwunastoletnia wówczas Ludwika nie ukrywała się w piwnicach, chciała się na coś przydać i pomóc. Gotowała, chodziła dla powstańców po wodę. Pomagała ojcu, który służył w szeregach Armii Krajowej i opatrywała rannych. Wykazała się ogromną odwagą i siłą. W Powstaniu straciła całą rodzinę.
„Pocisk trafił w ten odcinek domu, w którego piwnicy siedzieli mama, bracia, siostry i bratowe taty. Cała rodzina zginęła. Zostałam tylko ja z tatusiem.”
W ostatnim dniu powstania od kuli snajpera zginął także ojciec. Skonał na rękach dwunastoletniej wówczas córki, która sama próbowała kopać dół, by go pochować.
„Pamiętam, że do połowy tatusia zasypałam, potem obudziłam się już w piwnicy. Musiałam zemdleć, bo nie pamiętam, co się dalej działo. Powiedzieli mi potem, że znaleziono mnie leżącą na tatusiu.”
Jak mówi nam walcząca w Powstaniu sanitariuszka „ Po tylu latach wreszcie spotkało mnie coś dobrego. Mam wokół wspaniałych ludzi, żołnierzy Wojska Polskiego na których mogę polegać.”
Powstańczych wspomnień sanitariuszki wysłuchała ppor. Anna Szczepańska, ekspert ds. komunikacji 43 Batalionu Lekkiej Piechoty w Braniewie.